Wróciłem ze swej wyprawy
czas na mały foto reportaż
tuż przed odlotem... czekamy i obserwujemy jak ląduje nasz samolot :)
to było nie do końca rozsądne, bo kiedy udaliśmy się do odprawy na około 1h wcześniej okazało się że samolotów o tej samej godzinie startuje około 4 a bramek do odprawy są tylko 2 :) kolejka b. duża, ludzie zdenerwowani czy samoloty poczekają czy nie, organizacja fatalna, przepychanki kłótnie i nerwy...
ale się udało :)
jedna z uliczek Zante stolicy wyspy
Port w Zante...
Zante jak i Laganas, gdzie mieszkaliśmy, w dzień jest oświetlane energooszczędnymi żarówkami :)
lepiej to działa w dzień bo w nocy te żaróweczki oświetlają jedynie te lampki i nic więcej :)
Zante...
Tego dnia wybrałem się do stolicy samemu tylko po kartę prepaid, tak aby mieć internet w telefonie, a to było mi potrzebne do nawigacji google, planowaliśmy zwiedzać wyspę samodzielnie więc rzecz przydatna.
Nabyłem kartę vodafone w sumie kosztowało to mnie 11 euro (5 euro karta + 5 euro pakiet 500 mb + 1 euro na rozmowy) w Grecji jest jeszcze jeden operator Cosmote na Zakhyntos okazało się że ma dużo lepszy zasięg niż Vodafone, ale wiem top dopiero teraz. Obaj operatorzy mają salony w Zante na ulicy Roma 8. Ważne aby mieć dokument tożsamości przy sobie, karty prepaid są w Grecji rejestrowane :)
Telefon oczywiście musi być odpowiednio skonfigurowany przez pracownika salonu.
A to nasz basenik w którym Weronika znalazła sobie kumpla Wiktora :)
i jeszcze nasz basenik... dodam że woda w morzu była cieplejsza niż a basenie
i chyba nawet czystsza :)
Kolejna wizyta w Zante, tym razem już nie sam, w niedziele, okazuje się że w niedziele dużo sklepów pozamykane.... :) Polscy politycy zrobili by tam porządek :)
na szczęście knajpy są otwarte więc pifko czy kafke mrożoną można nadal sobie wypić...
Takie roślinki tylko tam gdzie ciepło...
A to co? prostowanie sieci? :) nie mam pojęcia, w każdym razie walili w nie gumowymi młotkami :)
Dalsza eksploracja kolorowej stolicy w poszukiwaniu zakupów..
widok na Zante z wzgórza dawnej warowni, trzęsienie ziemi z lat 50 zniszczyło wiele więc na wzgórzu są jedynie pozostałości po dawnym zamku...Ale widok jest nadal...
Wejście do ruin 3 euro :)
To chyba kiedyś miotało kulkami...
Grecki błękit, fotka dzięki uprzejmości braci Czechów :) na wzgórze dotarłem sam wspinaczka około 2 km w górę z 40 stopniowym upale to nie łatwa sprawa..
Ruiny zamku...
wzgórze z ruinami zamku jest bardzo zielone
wszędzie są rozmieszczone gaśnice
jest też dosyć głośno ze względu na cykady...
zwiedzających nie było za wiele.. ;)
resztki po zamku...
to chyba fundamenty?
to samo...
To jest największa pozostałość po zamku który w tym miejscu kiedyś był...
i ostatnia fota z ruin zamku, generalnie uważam że warto się tam wybrać ale albo autem albo przygotować się na małą wspinaczkę i zaopatrzyć się w wodę ...
powrót do centrum miasta i troszkę cienia :)
troszkę cienia i kolorów :)
... Powrót z Zante do Laganas...oczekiwanie na przystanku autobusowego
bilet 1,6 euro :)
Widok na plażę w Laganas party part of Zakhyntos :)
Główna ulica Laganas i podobnie jak i stolica oświetlona również w dzień :)
a tutaj wybraliśmy się w poszukiwaniu żółwia kareta kareta, jak widać nie my jedyni :)
i tak, tam w środku kadru jest kawałek żółwia. Wyprawy takie są organizowane w kilku punktach na plaży Laganas i kosztują 10 euro za 1h, 15 euro za 2h i 20 euro za 3h, dziecko ma za darmo :)
za 10 E jest bez pływania tylko oglądanie żółwi, a spotkamy je na pewno, w razie kłopotów z odnalezieniem, niektóre mają nadajniki namierzające... za 15 e mamy dodatkowo 1h wizytę na plaży na pobliskiej wysepce Marathonisi nazywanej też wyspą żółwia ze względu na swój kształt.
Za 20 E dostajemy dodatkowo zwiedzanie grot Keri gdzie również mamy możliwość kąpieli....
My oczywiście wzięliśmy wyprawę 3h
A to wysepka zwana Agios Sostis, dostęp z lądu przez drewniany mostek, niedaleko Laganas, na wysepce jedyne co jest to knajpa z plażą, wstęp 4 euro dziecko free, bilet można wymienić na napoje w barze...
a to już Keri Caves...
To nasza łódka, my i sami Grecy :) oraz dno widoczne nawet przy głębokości 11 m i pewnie głębiej też...
płyniemy się wypluskać do jakiejś groty Keri...
w drodze na kąpielisko :)
i samo kąpielisko... mało światła więc i fota nie najlepsza :)
ale grota i woda istna bajka, 8m głębokości, przejrzystość 100%
trzeba było jedynie uważać na meduzy, trochę ich tam było
dno to sam piaseczek i nic więcej...
i jeszcze jedna fota z raju :)
fotka z plaży na wyspie żółwi Marathonisi tutaj mieliśmy 1h na relaks..
Kolejny punkt programu wyprawy Askos Stone Park wstęp 11 euro dziecko free :)
Zwierzątka można karmić uważać trzeba tylko na te rogate :) mogą zrobić dziecku krzywdę porożem
oczywiście nie celowo bo łagodne wszystkie są...
Było też ptactwo :) spragnione bardzo....
Jejść!!! :)
oczekiwanie na cyplu Skinari, najdalej wysuniętej na północ części wyspy, na statek do zatoki wraku, a wcześniej do Skinari blue caves 11 euro od osoby dziecko za darmo. Statek wypływał co 10 min, z tym że jeden do blue caves a inny do zatoki wraku. Więc najpierw popłyneliśmy obejrzeć blue caves (zwiedzanie + kąpiel około 30 min) a zaraz potem do Nvagio beach (około 40 min podróż + 1h na miejscu na relaks)
taką mniej więcej łódką zwiedzamy blue caves
...i same blue caves Skinari...
a to zejście na "plażę" z knajpy na Skinari Cape tutaj też była przerwa na pluskanie się w trakcie zwiedzania Blue Caves
No i cel wyprawy wszystkich turystów na wyspie... Navagio Beach , Zatoka wraku...
dech zapiera... minus którego na fotkach nie widać to troszkę wali spalinami :) bowiem przypływa tu tak wiele łodzi z turystami a plaża jest z 3 stron zamknięta wysokimi skałami, nie mniej WARTO! woda nie jest tu specjalnie przejrzysta, jest zamulona nie wiem czym ale to coś nadaje nierealny wręcz odcień błękitu...
i sam wrak... przewaga cyrylicy na nim jasno wskazuje kto najczęściej po nim bazgrze :)
...w raju...
rdza...
Navagio Beach
po 1h pluskania się w raju :) opuszczamy zatokę wraku...
i widok z góry na plażę na której byłem i się pluskałem :)
To już następnego dnia Porto Vromi. Wyspa mała ale planując zwiedzanie jej autem przyjmijmy średnią prędkość 40 km/h :)
a to taka knajpa w miejscu zwanym Kampi.... :) taki widoczek podczas obiadu? Bezcenne..
Takie właśnie są widoczki z tej knajpki...
też z Kampi...
a to porto limnionas, same skały a woda czysta jak łza... rybki kolorowe... bajka...
chwila odpoczynku w Keri.. obok latarni...
panorama z Keri Light Hause....
Największa flaga Grecji na świecie, tego może nie widać ale powierzchnia tej flagi to 667 metrów kwadratowych :) robi ogromne wrażenie, również w Keri obok latarni...
Tam gdzie flaga jest jeszcze knajpka a z niej taki widoczek....
b. przyjemnie :)
Mój ulubiony napój.. 2% radlerek... na takie upały idealny :)
Agios Sostis. knajpka/plaża troszkę zatłoczona jak widać :)
A takim mostkiem Agios Sostis łączy się z lądem..
w pobliżu Agios Sostis...
a to nasz hotelik w nocy...
takie wynalazki można spotkać w greckich sklepach :)
a to mały poczęstunek, nie widziałem że oliwa może być aż tak pyszna, jedną oczywiście przywieźliśmy nie sposób się oprzeć :)
Ciekawe czy w Polsce taki biznes byłby możliwy :)
w drodze na Kefalonie.... 2h, wycieczka wykupione w lokalnym biurze podróży
Cavo Grosso, które gorąco polecam, ceny b. konkurencyjne. 40E za osobę dorosłą a dziecko free :)
Wycieczkę rezerwuje się w paru punktach zwyczajnie na ulicy stoją naganiacze i zachęcają :)
Wycieczka oczywiście całodzienna...
Kefalonia ... jeszcze 1h i będziemy na miejscu :)
a to już kościół na kefaloni...
i mała panorama z tego kościółka ...
no i cel wycieczek na Kefalonie czyli grota drogarati, niestety bez statywu trudno zrobić tam sensowne zdjęcie....
Spora ta dziura w ziemi :)
i chyba najważniejszy i najpiękniejszy cel podróży podziemne jezioro melissani
bajka....
Plaża myrtos, Kefalonia...
powrót z Kefaloni... widok na Skinari Cape
paski renomowanych marek :) każdy za 3 euro...
były też portfele, torebki i inne skórzane wyroby...
The End...